[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 

Jeśli zapytać współczesnego człowieka Kim byli druidzi?, usłyszeć można kilka najbardziej znanych opinii, czasem jakże błędnych. Najczęściej, ludziom żyjącym współcześnie, druid kojarzy się z brodatym staruszkiem w długiej szacie, ze złotym sierpem, skaczącym po dębach w poszukiwaniu jemioły. Ktoś może dopowiedzieć, że druidzi byli celtyckimi kapłanami i czarownikami związanymi z naturą. Jeszcze ktoś doda, ze druidzi składali ofiary z ludzi. Miłośnicy Asteriksa i Obeliksa ujrzą pewnie oczyma wyobraźni druida Panoramiksa, warzącego magiczny napój siły.

Ile w tym wszystkim prawdy, a ile naleciałości zebranych przez stulecia? Mniej więcej tyle samo, co w stwierdzeniu, że kapłani egipscy golili głowy, umieli czytać i pisać, znali matematykę i astronomię, i oddawali cześć bogom o ciałach ludzi i głowach zwierząt. A przecież to zaledwie szkic i zarys prawdziwej wiedzy. Bardzo uproszczony, a przez to mylny. Tak samo rzecz ma się z dzisiejszym stanem wiedzy o ludziach, zwanych przed wiekami druidami.

Druidzi rzeczywiście byli Celtami. Wywodzili się z plemion, zamieszkujących północno - zachodnią Europę. Nie byli jednak zwykłymi kapłanami, zajmującymi się "przeciętnymi" obowiązkami kapłanów, znanymi z innych kultur. Aby dobrze zrozumieć, kim był druid, należy przypatrzeć się samemu słowu druid. W dwóch sylabach owo słowo łączy dwa znaczenia. Pierwsza sylaba 'dru' pochodzi od słowa 'oak'- dąb (iryjskie 'daur', walijskie 'derw'). Druga sylaba, 'id' wywodzi się z indoeuropejskiego rdzenia wid, które oznacza 'wiedzieć'. Z tego rdzenia pochodzi 'veda' w sanskrycie, polskie 'wiedza' i angielskie słowa 'witness' (świadek), 'wisdom' (mądrość), 'wizard' (czarodziej), i 'vision' (wizja, widzenie). Tak więc słowo 'druid' oznacza "drzewnego mędrca" lub "tego, który posiada mądrość dębu". Dąb i las są symbolami Natury. Mędrzec ucieleśnia mądrość. Zestawione razem, te dwa słowa łączą dwie wartości: 'dru' - Naturę i 'id' - mądrość. To oczywiście wyjaśnienie symboliczne. Uproszczone i przez to łatwiejsze do pojęcia, jednak - jak wspomniałem wyżej - niedoskonałe. Należy więc rozwinąć znaczenie słowa "druid".

Celtowie wyznawali wielu bogów. W czasach historycznej (a więc znanej nam z przekazów greckich i rzymskich) starożytności kultura celtycka stykała się i wielokrotnie przenikała z kulturami śródziemnomorskimi, dając czasem zadziwiające wyniki. Nie czas i nie miejsce tu, by rozwodzić się nad historią Celtów, warto wspomnieć jednak, że zarówno celtyckie podboje ziem rzymskich i greckich, jak i późniejszy podbój Galii i części Brytanii przez Rzymian sprawiły, że bardzo wiele z kultury ludów śródziemnomorskich przeniknęło do tradycji celtyckiej. Mówi się nawet o romanizacji kultów celtyckich, której przykładem jest utożsamianie części rdzennych bóstw celtyckich z bogami rzymskimi.

Innym czynnikiem, który wpłynął na wierzenia Celtów, było bez wątpienia chrześcijaństwo. Oczywiście każdy słyszał o Św. Patryku, patronie Irlandii. Jednak niewielu ludzi wie, że tak jak chrześcijaństwo odcisnęło swoje piętno na Celtach, tak Celtowie wnieśli wiele do ówczesnego chrześcijaństwa, a co za tym idzie, także do dzisiejszej doktryny chrześcijańskiej. Wnieśli o wiele więcej, niż się wydaje.

W tym wielkim kotle historii, w którym mieszały się różne kultury, druidzi mieli swoje miejsce. Byli nie tylko kapłanami plemion celtyckich. Można rzec, że byli bardzo znaczącą kastą. Ich wiedza i mądrość sprawiały, że każdy król i wódz celtycki bądź zasięgał ich rady od czasu do czasu, bądź miał na stałe doradcę lub doradców, wywodzących się z tej grupy. Druidzi zajmowali się więc nie tylko sferą sakralną życia, ale i również świecką. To oni byli nauczycielami królów, bajarzami, oni sprawowali sądy. To druidzi też zajmowali się wieszczeniem przyszłości. Ale także, w ciszy swoich leśnych pustelni, zajmowali się zgłębianiem tajemnic świata natury. Poznawali działanie ziół i naturalnych substancji, badali ruchy gwiazd, zajmowali się tym, co możemy określić dzisiaj mianem filozofii. Użyłem tego słowa nie bez powodu. Druidzi, w swoim pragnieniu poznania tajemnic świata, przypominali greckich filozofów przyrody. I na tym nie kończą się podobieństwa.

Znany jest z przekazów historycznych pewien druid, imieniem Abaris, który zasłynął z tego, że pół swojego życia spędził na podróżach po Europie. Wielu antycznych historyków wspomina o mędrcu z "barbaricum", który podróżował odziany w spodnie (a więc ubiór charakterystyczny dla ludów Północy, niezwykły dla południowców), zatrzymując się w wielu miejscach, u wielu filozofów rzymskich i greckich, prowadząc z nimi dyskusje i wymieniając się poglądami. Traf chciał, że żył on w czasach Pitagorasa (przełom VI i V wieku p.n.e.) i jest prawie pewne, że obaj się spotkali. Zwłaszcza, iż Abaris po latach spędzonych na Południu, wrócił do rodzinnych stron przez ziemie dzisiejszej Szkocji, przynosząc owoce myśli śródziemnomorskiej na Północ. Historia ta może w części wyjaśniać, dlaczego późniejsi, średniowieczni kronikarze w swoich pismach wskazywali na istnienie elementów myśli pitagorejskiej w filozofii i kosmologii Celtów. Dodatkową ciekawostką jest to, Abaris doskonale znał grekę. Antyczni kronikarze z uznaniem podkreślają ten fakt pisząc, iż ów przybysz z północy "posługiwał się greką tak, jakby uczył się jej w Liceum lub Akademii" (oczywiście chodzi o gaj Apollina w Lykeios i gaj Akademosa w Atenach - miejsca, będące ostoją wiedzy i filozofii greckiej).

Druidzi nie byli jakąś jedną spójną organizacją. Nie mieli żadnego arcydruida ani wyraźniej hierarchii. Co prawda Juliusz Cezar w swoich pamiętnikach pisze o istnieniu arcydruida, jednak inni kronikarze tego nie potwierdzają. Jeśli występowała jakakolwiek gradacja, to raczej według kryterium wieku i doświadczenia niż stopni wtajemniczenia. Podział terytorialny także był płynny. Istniały "szkoły druidyczne", czasem związane z miejscem, na przykład znanym sanktuarium, a czasem z osobą jakiegoś znanego druida, który gromadził wokół siebie uczniów.

Mówiąc o druidach, nie sposób nie wspomnieć o bardach i filidach, zwanych owatami. Można rzec, że kasta mędrców celtyckich dzieliła się na te trzy odłamy. Bardowie, znani doskonale ze średniowiecznych opowieści i legend, jako wędrowni poeci i śpiewacy, byli w rzeczywistości nie tylko artystami. Bard był tym, który przekazywał historię ludu. Był rodzajem żywej księgi. W dawnych czasach słowo mówione miało zdecydowanie większe znaczenie niż słowo pisane. A bardowie byli mistrzami w zapamiętywaniu. Często uczyli się na pamięć poematów i pieśni mających kilkaset i więcej wersów. Dodajmy do tego fakt, iż przeciętny bard znał kilkadziesiąt takich utworów i do każdego pamiętał melodię (którą umiał też zagrać na swoim instrumencie), a podczas swojego życia sam tworzył też nowe utwory. Jaką fenomenalną pamięcią musieli wykazywać się adepci sztuki bardowskiej!

Bard był nie tylko gawędziarzem i poetą. Mowa wiązana oraz muzyka zawsze bliskie były magii. Nawet dziś mówimy czasem, że ktoś "zaczarował" nas muzyką. Celtowie wierzyli w magiczną moc poezji. Odpowiednio zaśpiewany utwór mógł stać się modlitwą, zaklęciem mającym działanie zarówno dobroczynne jak i negatywne. Nic dziwnego więc, że bardowie wszędzie otaczani byli szacunkiem i życzliwością. Ktoś, kto uraził barda, musiał liczyć się nie tylko z "ziemskimi" tego konsekwencjami. Złośliwe wiersze i paszkwile mogły nadwerężyć godność księcia, a nawet króla na długi czas. Bard mógł jednak nie tylko wyśmiewać skąpstwo i prostactwo tego, kto odmówił mu gościny. Mógł również rzucić zły czar za pomocą swojej muzyki.

Warto tu wskazać wspólny dla wszystkich ludów europejskich fakt łączenia muzyki i poezji z magią i boskością. Natchnienie prawie zawsze określano jako "dar bogów". Grecki heros Orfeusz, którego śpiew uspokajał fale i obłaskawiał strażnika piekieł - Cerbera, był przecież ulubieńcem Apollina, patrona muzyki i poezji. Homer, którego zasług nie trzeba wymieniać, nazywany był również ulubieńcem bogów. Grecki teatr miał tyleż wspólnego ze sztuką co z religijnym misterium. W Rzymie cesarz Neron, choć podobno totalnie pozbawiony słuchu muzycznego, usiłował podkreślać swoją boskość właśnie tworząc i śpiewając pieśni. Także na północy Europy, wśród Skandynawów, skaldowie uchodzili za tych, których bogowie Asgardu obdarzali swoimi względami. Nic dziwnego więc, że celtyckim bardom przypisywano moce magiczne.

Druga grupa, filidzi lub owaci (łac. "vates" lub "ovates"), byli wieszczkami, wróżbitami. Nie tylko posiadali wiedzę o świecie naturalnym, ale również specjalizowali się w odgadywaniu znaczenia znaków i wróżb. Niewiele wiadomo o nich, zarówno ze źródeł antycznych jak i rdzennych, celtyckich. Wiadomo jednak, że byli grupą równie liczną i poważaną jak druidzi czy bardowie.

Owaci posługiwali się różnorakimi przedmiotami do czynienia wróżb. W zasadzie każdy przedmiot, każde zjawisko w przyrodzie mogło być dla nich wskazówką, wróżbą. Równie dobrze mogli czytać przyszłość z gwiazd, chmur, fal na wodzie czy dymu ogniska, jak z rzuconych kości, piór, liści, czy też ze snów. Wróżby, czynione przez owatów, często miały wpływ na przebieg działań wojennych, na politykę królestw i życie zwykłych ludzi. Jeśli znów weźmiemy pod uwagę, jak bardzo mistycznym (lub przesądnym, jak chcą niektórzy) ludem byli Celtowie, zrozumiemy jak ważną rolę w społeczeństwie pełnili owaci.

Sami druidzi byli najbardziej szanowaną grupą mędrców. Jak wspomniałem wcześniej, byli nie tylko kapłanami, ale i filozofami, myślicielami. Doktryna druidów (o ile można tak nazwać luźny zbiór bardzo zróżnicowanych niekiedy poglądów, wciąż poddawanych pod dyskusję przy okazji spotkań druidów) stała obok większości wierzeń i obrzędów celtyckich. Nie kłóciła się z nimi, lecz była "ponad" nimi, zawierając je w sobie. Trudno podać szczegóły tej myśli, nie przetrwała ona bowiem próby czasu. Więcej na jej temat napiszę w kolejnej części.

Aby zostać druidem, należało terminować u nauczyciela kilkanaście lat. Tak długi okres nauki wiązał się z poznawaniem wielu zagadnień z różnych dziedzin. Nie tylko religii, ale i botaniki, zoologii, wspomnianej filozofii, prawa, historii i magii (choć rozumianej nie jako magia rytualna - wykuwanie na pamięć zaklęć - lecz jako pewien sposób magicznego myślenia i spojrzenia na świat). Gdy adept kończył edukację, stawał się jednym z najbardziej poważanych członków celtyckich społeczności. To druid doradzał władcy w sprawach sądowych lub sam sprawował sądy, godząc zwaśnione strony. Słowo druida bywało często prawem, mogło doprowadzić do wojny, lub w ostatniej chwili jej zapobiec, co nie znaczy oczywiście, że druidzi byli tyranami, terroryzującymi społeczność Celtów (choć taki tendencyjny obraz przekazują niektórzy kronikarze chrześcijańscy, chcący maksymalnie negatywnie ukazać kapłanów dawnej religii). Świadomość praw, rządzących światem, wiedza o miejscu człowieka w Naturze sprawiały, że druidzi niezwykle rzadko korzystali ze swoich wpływów, by osiągnąć osobiste korzyści. Nie potrzebowali ich, gdyż każda wioska, każda osada brała sobie za honor możliwość goszczenia druida.

Gdy chrześcijaństwo na dobre zapanowało na ziemiach Galii, Brytanii, Szkocji i Irlandii, druidzi - jako kapłani dawnej, pogańskiej religii - musieli zejść ze sceny dziejów. Odbyło się to w wyjątkowo pokojowy sposób, jak na możliwości chrześcijaństwa. Jako, że druidyzm miał wiele wspólnych elementów z nową religią, a i ona sama dopiero krzepła i w pierwszym tysiącleciu kształtowała dopiero swoją doktrynę, większość druidów po prostu przyjęła chrzest, nauczając prawd o świecie i religii w imieniu nowego boga. Zachowali jednak wiele dawnych zwyczajów, kultywując je czasem w ukryciu, a czasem najzupełniej legalnie, w majestacie nowej religii. Niestety, dawne szkoły druidyczne zostały zlikwidowane. I tu jednak mądrość druidów i ich zdolność do przyjmowania nowych zasad, dały o sobie znać. Na miejscu wielu "nemetonów" - świętych gajów lub innych sanktuariów, powstawały klasztory i pustelnie, dając początek istnieniu wielu zgromadzeń zakonnych, w dużej części istniejących do dziś, zwłaszcza w Irlandii i Szkocji.

Owaci, podobnie jak druidzi, zmuszeni byli do przyjęcia zasad nowej religii. Stosunkowo najmniej boleśnie odczuli nadejście nowych czasów bardowie. Wciąż przecież istniało zapotrzebowanie na artystów. Królowie, choć teraz wyznający Jedynego Boga, wciąż chcieli słuchać pieśni, wciąż pragnęli upamiętniania swoich czynów w poematach. Tak więc nadal gościli i otaczali opieką bardów. Dzięki temu tradycja bardowska przetrwała i średniowiecze, i czasy nowożytne, a jej echo usłyszeć możemy w twórczości poetów z Wysp Brytyjskich wszystkich okresów.

 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • losegirl.htw.pl