[ Pobierz całość w formacie PDF ]

DANIEL SUAREZ

 

 

WOLNOŚĆ

 

 

 

 

 

Przekład MIŁOSZ URBAN

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

AMBER

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pokoleniu Y

 

 

 

 

Za plecami rządu pracuje rząd niewidoczny,

który nie jest winny obywatelom posłuszeństwa

ani przed nimi odpowiedzialności nie ponosi.

Zniszczyć go, zakończyć hańbiące przymierze

pomiędzy zepsutym i skorumpowanym biznesem

oraz zepsutą i skorumpowaną polityką jest pierwszym

i najważniejszym celem służby ojczyźnie.

 

Theodore Roosevelt, 1906

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Część 1

 

Grudzień

 

Złoto: 1,057 dolara za uncję

Paliwo: 1,13 dolara za litr

Bezrobocie: 16,3%

USD/punkty darknet: 3,9

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 1://Dark Pool

 

lnvestorNet.com

 

Zysk w kilka milisekund - „Automatyczne strategie inwestycyjne to przyszłość rynków finansowych" twierdzi Anthony Hollis, inwestor z Wall Street, właściciel Tartarus Group, która wykorzystuje zaawansowane oprogramowanie reagujące na zmieniające się parametry rynków finansowych, zdolne do przeprowadzania transakcji w ciągu milisekund. Dzięki jego nadzwyczajnej skuteczności całkowity udział automatycznych strategii w inwestycjach grupy wzrósł z 13% w 2003 roku do 73% w roku 2009.

Krytycy wskazują jednak na fakt, że trading wysokiej częstotliwości, pozwalający na kupno i sprzedaż pojedynczej akcji nawet wiele razy w ciągu godziny, destabilizuje rynek, nie tworząc żadnej realnej wartości.

 

Starszy mężczyzna przecisnął się przez tłum i wycelował rewolwer w twarz Anthony'ego Hollisa. W chwili kiedy palec spracowanej ręki robotnika nacisnął spust, Anthony Hollis poderwał się z poduszki i usiadł, ciężko dysząc.

Spojrzał na budzik na nocnym stoliku: trzecia trzynaście nad ranem. Przez chwilę siedział bez ruchu i wsłuchiwał się w swój gwałtowny oddech.

Kiedy zaczął się uspokajać, rozejrzał się po sypialni. Jedynym źródłem migotliwego światła były duże ciekłokrystaliczne monitory

zamontowane na przeciwległe] ścianie. Jednostajnym tempem przesuwały się po nich notowania giełdowe i aktualne wartości indeksów Nikkei, giełdy szanghajskiej i seulskiej. Nie potrzebował już monitorów Były tu dlatego, że go uspokajały.

Westchnął głęboko i spróbował otrząsnąć się ze wspomnienia koszmaru. Już miał opaść z powrotem na poduszki, kiedy z zewnątrz dobiegł suchy trzask, którego z niczym nie dało się pomylić - ktoś strzelał z broni maszynowej.

Wyprostował się.

Rozdzwonił się telefon obok łóżka. Hollis chwycił słuchawkę.

-              Metzer, co się dzieje?

Z głośniczka popłynął spokojny głos szefa ochrony, Rudy'ego Metzera.

-              Incydent przy bramie.

-              Jaki incydent, do cholery? I kto strzelał?

Z poduszki obok podniosła się jego ostatnia dziewczyna i zamrugała zaspana. Była trzy razy młodsza od niego.

-              Co się dzieje?

Zignorował ją, skupiony na słowach Metzera.

-              Panie Hollis, jako środek ostrożności zalecam natychmiastowe udanie się do bezpiecznego pomieszczenia.

-              Wezwaliście policję?

-              Wszystkie linie wychodzące na zewnątrz zostały odcięte, a komunikacja radiowa zakłócona. Zostaliśmy odizolowani. Proszę zachować spokój i szybko schować się w bezpiecznym pomieszczeniu. Skontaktuję się z panem przez linię wewnętrzną. Czy pan mnie zrozumiał?

Hollis zrozumiał słowa szefa ochrony i poczuł prawdziwy strach.

-              Tak, oczywiście, zrozumiałem.

Odłożył słuchawkę i przez chwilę się nie ruszał. Na ekranach na ścianie sypialni widział jedynie śnieżenie.

-              Co się dzieje, Tony?

Porwanie? Zamach? Nie dalej jak dwa miesiące temu w Chicago usiłował go zabić emerytowany pracownik któregoś z koncernów samochodowych. Ochrona w porę zauważyła ruch i zneutralizowała zagrożenie, zanim padł strzał. Tam sprawa dotyczyła frajera z marną emeryturką. Dzisiejsi napastnicy wyglądali na zawodowców.

-              Tony!

Spojrzał na dziewczynę.

-              Uspokój się. Włamanie, nic takiego.

Wsunął stopy w kapcie, wstał i zarzucił szlafrok.

-              Dokąd idziesz? Nie chcę zostać tu sama!

-              Nie zawracaj mi głowy, przecież złapali tego gościa. Muszę się odlać - zignorował jej przestraszone spojrzenie i ruszył do łazienki.

Łokciem zatrzasnął za sobą drzwi, włączył światła i po posadzce z włoskiego marmuru pomaszerował dalej, w kierunku garderoby. Otworzył dwuskrzydłowe drzwi i wszedł do pomieszczenia, w którym całe ściany zajmowały rzędy garniturów H. Huntsmana i Leonarda Logsdaile'a i półki z butami Edwarda Greena i Berlutiego.

Hollis unikał patrzenia na swoje odbicie w lustrach. Tak, czuł wyrzuty sumienia, ale przecież nic nie wiedział o tej dziewczynie. Nie miał jeszcze czasu jej sprawdzić i tym bardziej nie planował zamykać się z nią w bezpiecznym pomieszczeniu. Przecież mogła być w zmowie z włamywaczami. Ludzie zrobią wszystko dla pieniędzy.

Podszedł do przeciwległej ściany i otworzył klapkę pokojowego termostatu, a potem na klawiaturze wprowadził kod dostępu - cyfry odpowiadające wysokości jego pierwszej inwestycji. Pokryta boazerią ściana odsunęła się, a za nią pokazało się ukryte pomieszczenie. Natychmiast włączyło się oświetlenie. Drzwi wykonano z dwudziestocentymetrowej stali, a jeszcze grubsze ściany ze wzmacnianego żelbetonu. Konieczność w obecnych czasach.

Szybko wszedł do środka i nacisnął czerwony guzik obok framugi. Masywne drzwi zamknęły się z sykiem siłowników. Nad konsolą dającą dostęp do zarządzania budynkiem ożył szereg ekranów LCD. Mógł stąd oglądać obraz ze wszystkich kamer na

terenie posiadłości. Miał też do dyspozycji specjalną linię telefoniczną, radiostację, telewizor plazmowy, sofę i drewniany barek... nie wspominając o prowiancie i urządzonej po spartańsku łazience.

Hollis miał wszystko, by spokojnie czekać na ratunek.

Zadzwonił wewnętrzny telefon. Szybko przełączył rozmowę na głośnik i zaczął przeglądać kamery, by znaleźć obraz głównej bramy.

-              Mów!

W pokoju rozległ się głos Metzera.

-              Czy może pan wybierać numery na linii awaryjnej?

Hollis chwycił słuchawkę telefonu, który miał mu zapewnić

komunikację ze światem, i przyłożył do ucha. Cisza. Coś kazało mu mimo wszystko nacisnąć widełki, żeby się upewnić, że nie jest to zwykła pomyłka.

-              Nie, nie mogę. A przecież kabel miał być głęboko zakopany! I skąd w ogóle wiedzieli, gdzie jest schowany?

Gdzieś w tle słychać było rozmowę. Potem znów odezwał się Metzer.

-              Później o tym porozmawiamy. Kilku moich ludzi nie odpowiada na wezwania, a z całej posiadłości spływają odczyty z czujników ruchu. Wycofujemy się do środka. Sformujemy linię obrony dookoła głównego apartamentu.

-              A jak im się udało sforsować bramę? - Na jednym z monitorów widać było otwarty na całą szerokość wjazd.

-              Nie mam pojęcia, proszę pana.

-              To jest do cholery twoja praca! Masz wiedzieć! Bezpieczne pomieszczenie kazałem zbudować tylko na wszelki wypadek, ale nie zamierzałem z niego nigdy korzystać! - Sapnął gniewnie, a potem dodał: - Wyślij kogoś na górę, niech zajmie się Mary.

-              Nie ma jej z panem?

-              Przecież nie mogłem jej tu zabrać. Każcie jej schować się w szafie albo gdzieś... i wymyślcie jakiś sposób, żeby zawiadomić policję. I mam w dupie, czy użyjecie do tego tam-tamów, czy sygnałów dymnych! - Rozłączył się, nie czekając na odpowiedź, i dalej przełączał obraz z różnych kamer. Wpakował w zabezpieczenia fortunę i najwyraźniej były to pieniądze wyrzucone w błoto. Kiedy będzie po wszystkim, zwolnię wszystkich ochroniarzy, pomyślał. Począwszy od Metzera.

Na kilkunastu monitorach pojawiały się obrazy różnych części domu i kolejne pomieszczenia - garaż na kilka samochodów, taras z basenem, barek, salon, podjazd...

Zamarł. Pośrodku podjazdu, w kałuży własnej krwi leżał jeden z ludzi Metzera i wciąż ściskał pistolet maszynowy. Ciało pozbawione było głowy.

- Jezu Chryste! - Natychmiast wykręcił wewnętrzny szefa ochrony. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Hollis gniewnie rzucił słuchawkę i spróbował wywołać go przez radio. Z głośników słychać było jedynie trzaski. - Kurwa mać!

A potem zgasło światło.

W bezpiecznym pomieszczeniu włączyło się zasilanie awaryjne, więc wszystkie urządzenia działały dalej, ale na zewnątrz zgasły wszystkie lampy. W domu włączyły się sygnały ewakuacyjne, dzięki którym było w ogóle cokolwiek widać.

Hollis zaczął przełączać obrazy z wewnętrznych kamer. Szybko dostrzegł dwóch ochroniarzy pod wodzą Metzera. Krzątali się w korytarzu, blokując ciężkie drzwi zamykające wejście do jego ogromnego domu. Szef ochrony ruszył biegiem po schodach, wskazując swoim ludziom miejsca, gdzie mają zająć pozycje. Wszyscy mieli pistolety maszynowe MP-5. Najwyraźniej chcieli bronić pierwszego piętra.

W tym momencie drzwi wejściowe eksplodowały, wyrzucając w powietrze drewno, wzmocnienia i szkło i zasypując odłamkami błyszczącą posadzkę ze szlifowanego kamienia. Przez powstały otwór wpadło coś wielkości dorosłego człowieka. Potrącony stolik do kawy uderzył z impetem w ścianę, a pomieszczenie zaczęło wypełniać się dymem.

Kamera przemysłowa transmitowała obraz ochroniarza, jak zza ciężkiej balustrady otwiera do tego czegoś ogień. Przez rozerwane drzwi do środka wpadały kolejne cienie. W półmroku i dymie Hollis nie mógł dostrzec ich kształtów. Cienie poruszały

się szybko, błyskawicznie wspięły na schody i znalazły się poza zasięgiem obiektywu. Hollis nerwowo sięgnął do przełączników kamery, żeby widzieć, co się dzieje.

Po chwili na jednym z ekranów pojawił się obraz z jego sypialni - osobiście kazał tam zainstalować kamerę na wypadek oskarżenia o molestowanie seksualne. W końcu nigdy nie wiadomo, czy któraś z młodych kobiet, które przewinęły się przez jego łóżko, nie ubzdura sobie, że to był gwałt. Obraz z tej kamery nie był dostępny dla ochrony, ale z bezpiecznego pomieszczenia mógł obserwować, jak Metzer chwyta Mary za nadgarstek i ściąga z łóżka. Kobieta była zupełnie naga i widział, że krzyczała, choć kamery nie transmitowały dźwięków. Muskularny Niemiec nie zwracał na to uwagi. Krzyknął na nią i wskazał ręką pod łóżko, a potem puścił ją i wycelował w drzwi.

Kiedy Mary zniknęła w kryjówce, Metzer otworzył ogień i krótkimi seriami zasypał wejście do pomieszczenia. Mimo grubych ścian z żelbetonu Hollis wyraźnie słyszał głuche dudnienie wystrzałów. Płonące gazy spalinowe wyrzucane z lufy automatu oświetlały stężałą twarz ochroniarza - ale tylko przez chwilę, bo do środka wpadł ciemny kształt i dwoma błyskawicznymi ruchami błyszczących ostrzy rozczłonkował mężczyznę na trzy kawałki - głowę, tors i nogi. Klingi błysnęły ponownie, tnąc pocięte już ciało. Metzer rozpadł się na dzwonka, zachlapując ściany krwią i zawartością jelit.

Zszokowany Hollis nie mógł oderwać oczu od monitora.

Ciemny zarys napastnika przesunął się przez pokój, otrząsając ostrza z krwi. Podłoga i łóżko pokryły się czerwonymi kleksami.

W świetle lamp awaryjnych stała maszyna, znajoma i jednocześnie obca. Był to potężny ścigacz, ale bez kierowcy, za to wyposażony w baterię anten i czujników. Motocykl pokrywały błyszczące płetwy z hartowanej stali. W miejscach, gdzie powinny znajdować się uchwyty z manetkami, na hydraulicznych manipulatorach zamontowano dwa bliźniacze ostrza. Korpus maszyny ociekał krwią, jakby jadąc tu, musiała rozczłonkować ciało każdego ochroniarza po kolei, a każdy centymetr kwadratowy ostrzy

pokrywały wygrawerowane symbole i znaki przywodzące na myśl dziwaczną religię hi-tech.

Maszyna stała wsparta na hydraulicznych podpórkach. Oczyszczone ostrza złożyły się i schowały za kuloodpornymi osłonami. Po chwili do sypialni wtoczyły się dwa kolejne identyczne motocykle.

Hollis opadł na fotel i patrzył w monitor, nie rozumiejąc tego, co widzi. To było całkowicie nierealne.

Pierwsza maszyna uruchomiła zielony laser zamontowany w miejscu przedniego reflektora i zaczęła dokładnie skanować pomieszczenie. Jaskrawe linie błądziły po meblach, ścianie i podłogach, jakby czegoś szukały.

Jedna z nich bez ostrzeżenia zaryczała silnikiem i wpadła przez zamknięte drzwi do łazienki. W jednym z luster Hollis widział otwór w delikatnym drewnie. Drzwi rozpadły się, jakby były z papieru. Usłyszał też niski pomruk potężnego silnika zbliżającego się do bezpiecznego pomieszczenia.

Maszyny musiały wiedzieć, gdzie ono się znajduje.

Odwrócił się z fotelem przodem do wejścia. Tylko trzy metry podłogi i dwudziestocentymetrowa stal dzieliły go od potwornej śmierci. Serce waliło mu jak oszalałe, niemal czuł je w przełyku. Sięgnął do szuflady i po omacku wygrzebał z niej sig sauera P220 super match. Przeładował broń i spojrzał na obraz z sypialni.

Dwie pozostałe maszyny przewróciły łóżko, unosząc je hydraulicznymi ramionami, i odsłoniły nagą i śmiertelnie przerażoną Mary. Leżała w pozycji embrionalnej i krzyczała wniebogłosy.

Mój Boże, nie...

Chociaż... może ta ofiara je zadowoli?

Maszyny znieruchomiały, skanując nagie ciało kobiety zielonymi laserami. Mary pisnęła na widok szczątków rosłego ochroniarza. Hollis postanowił, że kiedy będzie już po wszystkim, zrobi coś dla jej rodziny. Postara się dowiedzieć czegoś więcej o Mary i im pomoże.

Ale maszyny nie atakowały. Obserwowały ją, kiedy trzęsąc się, wstała i wybiegła z pokoju.

Może jednak bierze w tym wszystkim udział...?

Przełączył monitor na obraz z kamery bezpośrednio przed bezpiecznym pokojem. Trzecia maszyna czekała. Wyglądało na to, że doskonale wiedziała, gdzie znajdują się ukryte drzwi. Ale skąd? Z planów budowlanych? Bez dwóch zdań, ten, kto stał za tym wszystkim, musiał mieć ogromne wpływy. Dostęp do planów zasilania czy komunikacji pewnie nie był dla niego problemem. Na szczęście był bezpieczny, bo chroniła go pancerna płyta, a konstrukcja zamków nie pozwalała na otworzenie ich od zewnątrz. Jeśli ktoś zamknął się od środka, tylko on mógł je ręcznie otworzyć.

Nagle rozdzwonił się telefon na konsoli obok. Hollis odskoczył. Spojrzał na ekrany. Zaplamiona krwią maszyna stała bez ruchu naprzeciwko drzwi.

Znów rozległ się dzwonek. Może ocalał ktoś z ochrony? Hollis włączył głośnik.

- Tak?

Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszał swój głos - mówił szybko, jak zawsze w czasie spotkań biznesowych...

„Nawet jeśli rynki w Stanach Zjednoczonych załamią się, my będziemy dalej zarabiać! Jedyne, czego potrzebujemy, to ruch -i to nieważne, w którą stronę..."

Tak, to był z całą pewnością jego głos. Ktoś nagrał podstępnie którąś z jego rozmów. Chwilę później z głośników popłynęły dalsze słowa.

„Działania firmy również nie mają znaczenia. Ani przedmiot produkcji. Rynek to równanie matematyczne, które rozwiązujemy poprzez osiągnięcie zysku".

Ktoś gdzieś przechwycił jego rozmowy. Tylko po co?

Spoglądając na nieruchomą maszynę przed ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • losegirl.htw.pl