[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czy mamy pozostać w grzechu?
(Shall We Continue in Sin?)
+
Indeks
+
+
+
Moje
dokumenty
polskich
kazań
By David Wilkerson
20 marca 2000
__________
Jakże
ktokolwiek, kto nazywa siebie miłośnikiem Jezusa może świadomie
trwać w grzechu? Jako naśladowcy Chrystusa głosimy, że zostaliśmy
wyzwoleni z mocy grzechu. Zaświadczamy, że krzyż w pełni odkupił nas z
niewoli nieprawości. Jednak całe rzesze wiernych stale lgną dzisiaj do
pożądliwości, nałogów, urazy i zgorzknienia.
Pytasz, gdzie są ci chrześcijanie? Są oni wszędzie wokół ciebie. Znajdziesz
ich uwielbiających Boga w kościołach w każdą niedzielę. Podnoszą swoje
ręce w uwielbianiu Boga za to, że ich uwolnił. Świadczą innym o mocy
Chrystusa do łamania wszelkich więzów, ale nie chcą porzucić grzechu,
który noszą we własnym łonie.
Smutne jest to, że wielu takich chrześcijan wierzy, że nic nie może złamać
szponów grzechu, jakie są nad nimi. Próbują każdej znanej metody, aby
wyzwolić się ze swojej niewoli, ale żadna ilość modlitwy, doradztwa bądź
też przekonujących kazań nie wydaje się pomocna. Ich grzech po prostu
stale oplata się wokół ich serca jak wąż, aż do momentu, kiedy osiągnie
pełną kontrolę nad ich życiem. Oni kończą nosząc dręczące brzemię
poczucia winy i potępienia.
Paweł zadaje takie pytanie: "Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w
grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi
umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?" (Rz 6,1-2). Paweł zastanawia się:
"Otrzymaliśmy tak niesamowite błogosławieństwa w Chrystusie.
Zostaliśmy ochrzczeni w Niego, pogrzebani i wzbudzeni z martwych razem
z Nim. Przemienieni na podobieństwo Jego śmierci. Tak więc, jak możemy
nadal grzeszyć?".
Faktem jest, że im dłużej pobłażamy sobie w naszym usidlającym grzechu,
tym mocniejsze staje się jego władanie nad nami. Ten grzech jest
nowotworem, który rozprzestrzenia się po całej naszej istocie,
zanieczyszczając wszelkie nasze myśli i działania. Jego destrukcyjna moc
wywiera zniszczenie w każdej dziedzinie naszego życia, zaczynając od
naszego chodzenia z Chrystusem, poprzez nasze relacje z innymi, a kończąc
na wszystkim, czego tylko się dotkniemy.
Co więcej, grzech nigdy nie umiera sam z siebie. Jeśli nie zostanie on
wykorzeniony i zniszczony, przejmuje tron twojego życia. Najpierw
zaczyna dotykać twojej świadomości, sprawiając, że tracisz wszelkie
rozróżnienie. Różnica pomiędzy tym, co dobre a co złe staje się mglista i
 zachmurzona. Następnie głos grzechu zdobywa twoje ucho. Powoli zaczyna
usprawiedliwiać przed tobą twoją pożądliwość, podając ci nawet różne
biblijne argumenty na poparcie tego. W końcu stajesz się "odporny na
kazania", co oznacza, że już więcej nie odpowiadasz na przekonanie o
grzechu, jakie przynosi Duch Święty.
Może znasz chrześcijan znajdujących się w tym strasznym stanie. Przyjmują
oni obronną postawę za każdym razem, kiedy są konfrontowani z
pożądliwością, jaką noszą we własnym łonie. Twierdzą oni: "To, co robię
wcale nie jest złe. Modliłem się w tej kwestii i Duch Święty powiedział mi,
że ja nie grzeszę". Jednak dobrze wiesz, że zachowanie tej osoby jest
sprzeczne ze Słowem Bożym.
Zgodnie z postanowieniem Nowego Przymierza, Duch Święty daje nam
moc do tego, abyśmy żyli w sposób zwycięski nad diabłem. Daje nam
wszelkie zasoby, jakich tylko potrzebujemy, aby obalić dominację diabła w
naszym życiu. Sprawia nawet, że chcemy być posłuszni przykazaniom
Pańskim.
Jednak Boża obietnica Nowego Przymierza co do złamania każdych więzów
i uwolnienia każdego jeńca dotyczy tylko tych, którzy mają dosyć swojego
grzechu. Dlaczego Duch Święty miałby wyzwolić Swoją moc w
kimkolwiek, kto nie widzi swojego grzechu jako poważnej spawy?
Jeśli myślisz, że Duch Święty uwolni cię ze szponów grzechu bez twojej
pełnej współpracy, to mylisz się. Nie daj Boże, aby którykolwiek
chrześcijanin pozostawał w bierności i ponownie pobłażał sobie w swej
pożądliwości podczas oczekiwania na to, aż Duch Święty przyjdzie i
wyrwie to z niego. Takie nauczanie nie tylko pociesza chrześcijan będących
w grzechu, ale błędnie interpretuje też Nowe Przymierze Boże.
Dlaczego wierzący trwają w lgnięciu do grzesznych praktyk?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy, że tylko zajrzę do własnego
serca. Coraz bardziej, w miarę jak przybliża się ten dzień, wyobrażam sobie
stanie przed Tronem Sędziowskim mojego Pana, kiedy to Jego miłujące
oczy spoczną na mnie. W tym momencie będę musiał zdać sprawę z
każdego swojego uczynku i myśli. Jako posługujący ewangelii będę
również musiał zdać sprawę z przesłań, jakie głosiłem do innych, a sam nie
żyłem zgodnie z nimi, tak jak to pisze Paweł: "...bym przypadkiem, będąc
zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony" (1Kor 9,27).
Sama myśl o tej scenie przynosi świętą bojaźń do mojego serca. Każdego
dnia wołam: "Panie, jeśli jest we mnie jakikolwiek grzech, proszę rozpraw
się z nim. Nie chcę usłyszeć głosu trąby i odnaleźć siebie wtedy stojącego
przed Tobą z jakąś pożądliwością oplecioną wokół mojego serca".
Co powiesz Jezusowi, kiedy będziesz przed Nim stać? Jakie dasz Mu
wytłumaczenia na lgnięcie do korzenia zgorzknienia, urazy, pożądliwości,
jakiegoś grzesznego nałogu? Czy powiesz: "Panie, nie wiedziałem, że tak na
serio weźmiesz ten jeden grzech. Myślałem, że będziesz miał do mnie
cierpliwość, że Twoja łaska względem mnie w tej sprawie będzie jeszcze
bardziej obfitować. Zawsze wierzyłem w obietnicę Twojego Nowego
Przymierza. Stale czekałem na Twojego Ducha, aby usunął ten grzech ze
mnie".
Umiłowani, nasz Pan nadejdzie wkrótce i nie ma teraz czasu na to, by bawić
się ze swoim grzechem. Znam wielu prawych wierzących, którzy w jednej
kwestii w swoim życiu stali się beztroscy, niedbali i zostali pokonani przez
swoją pożądliwość. Nie myśl więc sobie, że to nie może przytrafić się tobie.
"Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej" (Rz 3,23). Musisz
zapytać samego siebie: "Dlaczego trwam w swoim grzechu? Dlaczego to złe
związanie stale mnie trzyma? Dlaczego nie jestem wolny?
Wierzę, że Duch Święty objawił mi kilka rzeczy w tej kwestii.
Trwamy w grzechu, ponieważ nie mamy bojaźni Bożej
Dzisiaj wielu chrześcijan nie ma bojaźni Bożej zaszczepionej w ich sercach
przez Ducha Świętego. Autor Przypowieści mówi: "Miłosierdziem i prawdą
oczyszczona bywa nieprawość, a w bojaźni Pańskiej odstępujemy od złego"
(Przyp 16,6 - BG). "Nie bądź mądrym sam u siebie; ale się bój Pana, a
odstąp od złego" (Przyp 3,7 - BG). "Bojaźń Pana jest krynicą życia, dzięki
niej można uniknąć sideł śmierci" (Przyp 14,27).
"Bojaźń Boża", o której jest tutaj mowa, wskazuje na coś znacznie
większego niż pełna czci bojaźń i szacunek. Psalmista mówi nam, że nie
możemy otrzymać pełnego objawienia Bożego Przymierza, dopóki nie jest
w nas głęboko zakorzeniona Jego bojaźń. "Tajemnica Pańska objawiona jest
tym, którzy się go boją, a przymierze swoje oznajmuje im" (Ps 25,14 - BG).
Ten werset łączy zrozumienie Przymierza z bojaźnią Bożą. Krótko mówiąc,
wszelkie objawienie związane jest z Jego świętą bojaźnią.
Jestem przekonany, że bez bojaźni Bożej nie możemy doświadczyć trwałego
wyzwolenia z grzechu. Jednak w wielu kościołach bojaźń Boża stała się
tematem tabu. Kiedy ostatni raz słyszałeś kazanie głoszone na temat bojaźni
Bożej?
Jedną z przyczyn tego jest fakt, że dom Boży zaatakowała pobłażliwość
społeczeństwa. Ostatnimi laty określenie "łaska" stało się środkiem do
przykrycia grzechów, tak jak to pisze psalmista: "...Nie ma bojaźni Bożej
przed oczyma jego" (Ps 36,2). Co więcej, zepsuci posługujący unikają
pewnych fragmentów dotyczących bojaźni Bożej. Zwykle głoszą oni na
podstawie następujących wersetów: "Albowiem nie dał nam Bóg ducha
bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości" (2Tym 1,7). "W miłości nie
ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń..." (1J 4,18). "Wszak nie
wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni..." (Rz 8,15).
To wszystko są wspaniałe fragmenty, jednak odnoszą się one do bojaźni
przed człowiekiem bądź szatanem, ale nie do bojaźni przed Bogiem. To
samo słowo występujące w tych wersetach dla określenia bojaźni użyte jest
również w tym jednym, pochodzącym z Listu do Hebrajczyków: "Tak
abyśmy śmiele mówić mogli: Pan mi jest pomocnikiem, nie będę się bał,
aby mi co miał uczynić człowiek?" (Hbr 13,6 - BG).
Nowe Przymierze zawiera w sobie to,
co ja nazywam "uprzedzającą pracą łaski"
Wierzę, że Bóg musi wykonać w nas pewną pracę, zanim będziemy mogli
uchwycić się jakiejkolwiek obietnicy przymierza. Czym jest ta
"uprzedzająca praca", od której zależne jest wszystko inne? Jeremiasz mówi
nam: "...w ich serce włożę bojaźń przede mną, aby ode mnie nie odstąpili"
(Jer 32,40). Ta uprzedzająca praca Boża w ramach przymierza polega na
umieszczeniu w naszych sercach Jego bojaźni.
Jeremiasz mówi tu o postanowieniach Nowego Przymierza, a nie Starego.
Bóg mówi nam tutaj wyraźnie, jak ta pierwsza praca przymierza będzie
wykonana. "Włożę w ich serca bojaźń przede mną". Oznajmia nam, że sami
w sobie nie jesteśmy w stanie wytworzyć świętej bojaźni. Nie możemy
uzyskać tego poprzez włożenie na nas czyichś rąk, ani przez manipulowanie
naszym ciałem. Jedynym sposobem, w jaki ta święta praca może zostać w
nas wykonana jest dokonanie tego przez Ducha Świętego.
W istocie Bóg mówi nam: "Ja dokonam wspaniałych rzeczy w was. Poślę
wam Mojego Ducha, który będzie w was przebywał i da wam nowe serce.
On da wam siłę do umartwienia wszelkich uczynków ciała i poprowadzi
was do zupełnej wolności od mocy grzechu. Wreszcie On spowoduje, że
będziecie chcieli wykonywać to, co jest Moim upodobaniem i zrobicie to.
Ale jest pewna praca, którą Duch musi wykonać w was przed wszystkim
innym. On włoży w was świętą bojaźń przed grzechem. Wtedy nie
odstąpicie już od Moich przykazań. Jeśli nie będziecie mieli w sobie Mojej
bojaźni, to wasze grzechy zawsze będą was odciągały ode Mnie".
Mówiąc prosto, Duch Święty zmienia sposób, w jaki patrzymy na nasz
grzech. On wie, że dopóki stale będziemy lekko traktować naszą
pożądliwość, nigdy nie zostaniemy uwolnieni. Dlatego pokazuje nam, jak
głęboko grzech Go zasmuca i wzbudza Boży gniew. Jak Duch Święty tego
dokonuje? On używa przekonującego Słowa Bożego - przeszywających
strzał świętej prawdy.
Jeżeli masz już dość swojego grzechu i pragniesz chodzić w
sprawiedliwości, to przygotuj się: Bóg wystrzeli przekonujące "strzały
ewangelii" do twojego serca. Te strzały wyszukają każdy tajny zakątek
twojego serca, ujawniając każdą pożądliwość. Kiedy trafią już one w swój
cel, odczujesz ich płomienie prawdy, które głęboko wypalają twoje
sumienie.
Wielu chrześcijan kierowanych przez ciało próbuje strząsnąć z siebie
poczucie winy, które przynoszą te przekonujące strzały Boże. Stale wyznają
następujący werset: "Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy
są w Chrystusie Jezusie" (Rz 8,1). Nie chcą jednak czytać ostatniej części
tego wiersza: "...którzy nie według ciała chodzą, ale według Ducha" (Rz 8,1
- BG). Jeżeli trwasz w grzechu, to chodzisz w ciele i nie masz prawa do
Bożej obietnicy mówiącej, że "nie ma potępienia".
Poczucie winy, jakie odczuwamy poprzez przekonanie od Ducha Świętego,
jest tak naprawdę dziełem łaski Bożej. Jest to zamierzone po to, by ujawnić
w nas oszustwo grzechu. Dlatego powinniśmy prosić Ducha Bożego, by
stale wlewał w nasze sumienie poczucie winy, bojaźni i potępienia grzechu,
aż zostanie w pełni ujawniona jego ogromna grzeszność.
Bojaźń Boża obejmuje pełne zrozumienie
niebezpieczeństwa i konsekwencji grzechu
Wielu chrześcijan nie jest świadomych strasznego niebezpieczeństwa, w
którym się znajdują, kiedy trwają w grzechu. Tylko ogniste strzały prawdy
od Ducha Świętego mogą obudzić ich dusze na bojaźń Bożą, jakiej
potrzebują, aby otrząsnąć się z grzechu. Pozwólcie, że podzielę się z wami
kilkoma ognistymi strzałami rzeczywistości, które Pan użył, by przeszyć
moją duszę:
1. Bóg uważa ukryte pożądliwości i grzechy w chrześcijanach za bardziej
nikczemne, niebezpieczne i godne pogardy, niż jawne grzechy popełniane
przez nie zbawionych.
Większość wierzących myśli, że ich ukryty grzech nie jest poważny, gdyż
nie popełniają go w czynie. Bóg jednak widzi serce i w Jego oczach taki
grzech w nas jest o wiele gorszy, niż taki sam grzech u nikczemnych
grzeszników. Pozwól, że to wyjaśnię.
Spróbuj pomyśleć o najpodlejszym czynie, jaki kiedykolwiek został
popełniony przez złego, nie zbawionego mężczyznę czy kobietę. Mój umysł
natychmiast zwraca się do artykułu w jednej z nowojorskich gazet z
poprzedniego roku. Pewien mężczyzna pojął za żonę kobietę, która zawsze
pragnęła mieć dziecko. Pozwolił jej od razu zajść w ciążę, a kiedy kobieta
miała już dziecko, pierwsze kilka tygodni spędziła rozwijając w sobie
głębokie więzi z tym dzieckiem. Ale nagle, nie wiadomo skąd, ten
mężczyzna zabrał dziecko swojej żonie i zabił je. Dlaczego? Był to akt
zemsty. W oczywisty sposób był on zły na tę kobietę, ponieważ nie wzięła
ona udziału w pogrzebie jego ojca, zanim się jeszcze pobrali. On tak sobie
rozumował: "Ona nie pocieszyła mnie, kiedy tego potrzebowałem. Tak więc
sprawię, że będzie cierpiała". Musiał to być jeden z najbardziej okrutnych,
nikczemnych, ohydnych czynów, jakie kiedykolwiek zostały dokonane.
Ludzkość obecnie ogląda więcej morderstw, ludobójstwa i ostentacyjnych
aktów grzechu, niż którekolwiek z poprzednich pokoleń. Jednak oto jak na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • losegirl.htw.pl