Emma Darcy
Tajemnicza modelka
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Uwagę Adama Cazella przyciągnęła najpierw spora gro
mada miejscowych dzieci napływających do foyer hotelu.
Co te dzieci robią w „Le Royal", mekce bogatych turystów
bawiących w Phnom Penh, i w dodatku w porze koktajlu?
Adam, który zmierzał właśnie do barku „Pod Słoniami",
by przyłączyć się do swej grupy, przystanął, rozbawiony
widokiem ćwierkającego stadka, przystrojonego jednolicie
w białe tuniki i długie ciemne spodenki.
Następnie zwrócił uwagę na opiekunkę dzieci. Lub też,
biorąc rzecz dokładniej, to ona sprawiła, że musiał jednak
przystanąć... Była tak niezwykłym okazem piękności, iż
niemal zamarło w nim serce, a jego myśli kupiły się wszy
stkie na czystej kontemplacji tego zjawiska.
Kobieta miała skórę, która wydawała się gładka i jasna
niczym wnętrze muszli perłopławu.
Jej czarne włosy, z błękitnawym połyskiem, opadały aż
do pasa i poruszały się wężowo w takt kroków, gdy szła.
Oczy, także czarne, intrygowały szczególnym wykrojem,
właściwie europejskim, lecz jednak odrobinę skośnym.
Prosty, szlachetny nos, ze zmysłowymi skrzydełkami,
był doskonale zharmonizowany z pełnymi ustami o ży
wej, najwyraźniej naturalnej barwie. Kobieta nie była uma
lowana.
Jest naturalnym dziełem sztuki, pomyślał Adam. No
10
EMMA DARCY
i chyba nie jest Kambodżanką, nie jest stąd?... Wysoka,
szczupła: co za mieszanka genów ją stworzyła? Adam Cazell
poznał w życiu mnóstwo kobiet, ale z takim zjawiskiem
nigdy się nie zetknął. Był bardzo bogaty, miał czas i na
życie, i na kobiety, teraz jednak stał osłupiały.
Co tu zrobić, żeby zwrócić na siebie jej uwagę? Patrzył,
jak owa piękność spokojnie mówi do dzieci, pochyla się
ku nim, a one słuchają jej z jakimś szczególnym nabożeń
stwem.
- Wielkie nieba! - rozległo się nagle tuż obok. Wzięła
go pod ramię Tahlia Leaman, jego aktualna partnerka. - Cóż
tutaj robi ta Rosalie James?
Zostawił był Tahlię w łazience, gdzie suszyła długie
blond włosy... Znudziło go asystowanie przy jej niekoń
czącej się celebrze kosmetycznej, więc wyszedł. Teraz szyb
ko zerknął, by sprawdzić, czy Tahlia spogląda w stronę opie
kunki dzieci.
Niewątpliwie tam właśnie patrzyła.
- Hej, Rosalie! - Tahlia pomachała do niej ręką. -
Cześć!
Czarnowłosa piękność odwróciła na chwilę głowę, skło
niła się dyskretnie i wróciła do rozmowy z dziećmi.
- Rosalie i dzieci: jak zwykle - zauważyła Tahlia. - No
tak... Ale my chyba powinniśmy już iść do baru? Czekają
tam na nas.
Adam posłusznie ruszył z miejsca, rozgoryczony dziw
nie tym, że tamta kobieta wcale nie zwróciła na niego uwagi.
Przyzwyczajony był do tego, że płeć piękna wszędzie go
zauważa. Trudno było nie zauważyć wysokiego, dobrze zbu
dowanego, przystojnego i bardzo eleganckiego mężczyzny.
Cazell miał trzydzieści osiem lat i wydawał się być u szczy
tu swych możliwości.
TAJEMNICZA MODELKA
11
- Kto to jest Rosalie James? - zapytał. - Znasz ją
bliżej?
- Bliżej? Nie, tego bym nie powiedziała... To królowa
wszystkich liczących się wybiegów w Europie i w Stanach.
Dziwne, że o niej nie słyszałeś.
Adam wzruszył ramionami i nic nie powiedział.
- Żadna z nas nie ma przy niej szans - Tahlia zatrzy
mała się i obejrzała. - A jednak trudno jej zazdrościć albo
jej nie lubić, bo ta dziewczyna ma dla ludzi serce... Tak,
tak. - Skinęła głową, widząc zaintrygowane spojrzenie Ada
ma - Zwłaszcza dla tych najbiedniejszych. Zarabia krocie,
ale powszechnie wiadomo, że większość swych pieniędzy
przeznacza na różne cele dobroczynne. Poczciwa Rosalie.
- Poczciwa, mówisz?
- Szczególnie oddana jest sierotom - kontynuowała Ta
hlia. - Poświęca im tak dużo czasu, że podobno w ogóle
nie ma życia prywatnego, nie korzysta z życia... To na pew
no nie jest kobieta w twoim typie - podsumowała szybko.
- Może i nie - zgodził się Adam.
- Na pewno nie. No, ale chodźmy już do tego baru.
Znowu ruszyli. Adam nie mógł przestać myśleć o Ro
salie, choć „nie była w jego typie". Zaczął się zastanawiać,
dlaczego tak piękna kobieta nie korzysta z życia, oddaje
swój czas i pieniądze sierotom? Co ją do tego skłania?
On sam uczciwie uważał się za epikurejczyka i zdobyw
cę. Piął się po szczeblach kariery, gromadził majątek, szukał
ciągle nowych podniet i wyzwań. Ostatnio, w sprawach
profesjonalnych, wpadł na pomysł zorganizowania od pod
staw linii tanich połączeń lotniczych z Południowo-
Wschodnią Azją. W tej chwili przebywał w Kambodży z ro
dzajem misji rozpoznawczej.
Uważał Kambodżę za kraj wyjątkowo atrakcyjny tury-
12
EMMA DARCY
stycznie. Phnom Penh podnosiło się po zniszczeniach ery
Pol-Pota; Pałac Królewski znowu lśnił złoceniami; przycią
gała wzrok Srebrzysta Pagoda z niezwykłą kolekcją Bud
dów, inkrustowanych drogimi kamieniami. Angkor Wat, naj
większy zespół świątynny na świecie, na pewno wart był
dalekiej wyprawy z Europy czy ze Stanów.
W obecną podróż Adam zabrał ze sobą, oprócz Tahlii,
także paru członków zarządu swej spółki, razem z ich part
nerkami. I teraz, wchodząc do baru „Pod Słoniami", zastał
owo towarzystwo rozprawiające żywo o wczorajszym wy
padzie do Angkor Wat.
Puścił ramię Tahlii, która przyłączyła się do pań, a sam
poszedł zamówić u barmana drinki.
- Wdziałem tu w foyer jakąś gromadkę dzieci - zwrócił
się do przybranego w ludowy strój Khmera, stojącego za
kontuarem. - Co one tutaj robią?
- A! - uśmiechnął się ciemnoskóry barman. - Te dzieci
przyszły na pewno zaśpiewać. To ma być rodzaj podzięko
wania za wsparcie ich sierocińca. Wystąpią przed grupą bi
znesmenów, podczas kolacji. Sierotami opiekuje się panna
James.
- Panna James? Zna ją pan? .
- Wszyscy ją tutaj znają. Dzieci nazywają ją „anio
łem"... Bo też ta dziewczyna śpiewa jak anioł - rozmarzył
się barman. - No i naprawdę dużo dobrego robi dla naszych
sierotek.
Adam zmarszczył czoło. Anioł. Może i jest aniołem, ale
przecież nie z jakiejś eterycznej pianki... Ta piękność działa
na zmysły, i to jak działa! „Nie jest w jego typie", mówi
Tahlia. No, no, to się jeszcze okaże.
Większość kobiet, które znał, była rodzajem motyli, in
stynktownie szukających słodkiego nektaru pieniądza. Taka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]